"W tajnej służbie", czyli Jack na zleceniu u Secret Service. Ochroną wiceprezydenta USA zajmuje się pewna niewiasta, która kiedyś była blisko związana z Joe, bratem Reachera. Było to jednak dość dawno temu, jednak kiedy przyszło co do czego i okazało się, że trzeba sprawdzić jak szczelna jest ich ochrona i jak poprawnie działają wszystkie procedury M.E. (inicjały imion bohaterki, która ma głupio na nazwisko i nie chce mi się tutaj tego pisać :D) przypomina sobie o tym co mówił starszy Reacher. Jeśli chcesz znaleźć człowieka, który wykryje każdą niepoprawność i wlezie w każdą dziurę (dosłownie :P) to dzwoń do mojego młodszego braciszka. Tak też czyni i po krótkiej rozmowie lądują razem w łóżku....sorki, to dopiero później, miałem oczywiście napisać, że Reacher zostaje najęty do tej partaninki. W ciągu tygodnia znajduje kilkanaście możliwości na zabicie Drugiego spinaczem do papieru, o czym pisze w raporcie i wreszcie dowiaduje się, że zagrożenie, jak przypuszczał, jest rzeczywiste a nie teoretyczne, bo nikt nie bawił by się w sprawdzanie bez przyczyny. Później jest dużo myślenia, sporo akcji, a na końcu Reacher i tak okazuje się najlepszy. No może nie do końca, ale i tak wygrywa. Trochę to nudne i stąd moje tymczasowe rozstanie się z jego losami. Na jak długo? Nie mam pojęcia. Się zobaczy. Swoją drogą okładka tej części jest naprawdę kaszaniasta. W tym wypadku zawartość jednak daleko od "obudowy" nie odbiega :/ Ocena gatunkowa 5/10