Nie wiem dlaczego ale pierwsze skojarzenia w trakcie czytania tej książki nasunęło mi klimat obrońców Muru, czyli Nocnej Straży z sagi Georga R. R. Martina. Przerażające zimno, czyhające z każdej strony zagrożenie i brak perspektyw na wyrwanie się z tej matni... Sopel, dla przyjaciół Śliski jest członkiem Patrolu, który nadzoruje teren Przygranicza. Pojawił się tutaj przypadkiem - wysiadł na stacji żeby napić się piwa a kiedy wyszedł zniknął pociąg, stacja i wszyscy ludzie dookoła... Mamy tutaj połączenie fantasy z teraźniejszością (ciężko określić kiedy dzieje się akcja, czy jest to koniec XX czy początek XXI wieku czy czasy jeszcze nowsze), połączenie broni palnej z bronią białą, łukami, kuszami ale także wszelkiego rodzaju czary, magię, uroki, zaklęcia, amulety, artefakty, magicy, czarodzieje, nekromanci... i całkiem duży zasób potworów, które czyhają na ludzi wyruszających, tak jak nasz bohater - na partol. W świecie tym ludzkie życie nie ma zbyt wielkiego znaczenia, wpływy i władza podzielona jest między różne ugrupowania. Sopel trafia z jakiegoś powodu na celownik, jednak tak samo jak i my nie wie dokładnie kto chce go zabić i dlaczego... Książka ta wprawiła mnie z zdumienie swoim niekonwencjonalnym rozwinięciem fabuły. Nie wiemy więcej niż główny bohater, z którym to poznajemy świat i ludzi, w jakim los nakazał mu żyć. Z początku wydawało mi się to denerwujące, jednak narracja i styl autora jest tak wciągający, że w momencie kiedy już się zanurzyłem w ten klimat ciężko przestać czytać. Ja osobiście chciałem się dowiedzieć o co chodzi, ponieważ Kornew nie zdradza nam nic co mogłoby nam pomóc poza domysłami. Może cz. 2 pomoże rozwiązać zagadkę... Chciałem dać 3,5 gwiazdki ale skoro punktacja jest tak upośledzona to lepiej przecenić niż nie docenić.