Ciekawa rzecz. Może nie tak porywająca jak "Szewc z Lichtenrade" (więcej zbiorów Pilipiuka póki co nie czytałem, ale już szykuję się do "Aparatusa", a i inne pewnie niedługo wpadną w moje ręce) ale jest kilka perełek. Jedną z nich jest na pewno opowiadanie tytułowe, gdzie w ciekawy sposób pokazany jest komunizm jako światowa zaraza przenoszona drogą wirusową. Z racji mojego wykształcenia świetne było także opowiadanie "Silnik z Łomży". Piękna sprawa. Studium przypadku jak nie pisze się tekstów prasowych i jakie mogą być tego konsekwencje. Chociaż w prawdziwym świecie czekało by nas raczej zwolnienie z pracy, a nie to co spotkało bohatera opowiadania. Na uwagę zasługują jeszcze teksty takie jak: "Grucha", "Zeppelin L59-2" - chociaż końcówka trochę rozczarowuje, bo niewiele wyjaśnia, "Wujaszek Igor", "Po drugiej stronie" - krótkie ale ciekawe, bardzo w moim guście, a główny bohater, który pojawił się już w kilku czytanych przeze mnie tekstach wyrasta na moją ulubioną postać. Dwa teksty, które moim zdaniem są pomyłką i tak naprawdę nie za bardzo wiedziałem o co w nich chodziło i jaki był cel ich napisania, to "Błękitny trąd" - zdecydowanie najgorsze z tomu i "Piórko w żywopłocie". Słabe było jeszcze "Gdzie diabeł mówi dobranoc". Opowiadania całkiem przeciętne, ani dobre ani specjalnie złe, to na pewno "Operacja Szynka" i "Samolot von Ribbentropa". Cały tomik oceniam jednak pozytywnie. Dobra rozrywka na zadowalającym poziomie. Z przyjemnością sięgnę po kolejne zbiory opowiadań Pilipiuka.