Rick's Cafe

Nie podobało mi się. A z drugiej strony było w tej książce coś co jednak kazało mi ją doczytac do końca. Najpierw wady: - zbyt wielu bohaterów; nie lubię tego bo cięzko się połapać kto kim jest (choć tutaj nie było znów tak trudno), jednak tak wielka iloś osób zapełniających strony zmusza autora do zapisani bardzo wilu stron co powoduje niepotrzebne zwieksenie objętości książki. - 3 dni. Akcja tejże powieści toczy się na przestrzeni trzech dni. Hmm...niezbyt lubie takie opowiadania. Tylko "Noble House" Jamesa Clavella mi się podobało (7 dni i ponad 1000 stron ale tam przynajmniej była jakaś intryga). - zbyt wiele zapożyczeń od Martina. Może mi się tylko wydawało ale skojarzenia sme się narzucały i to też uważam za wadę. - za dużo sieczki. W sumie cała ksiązka to jedna wielka walka, rozlew krwi i odrobina polityki. W sumie fajnie jak coś się dzieje, le jeśli tylko "coś się dzieje" to też nie dobrze. - troche słaba, jak dla mnie, fabyła. Może teraz przejde do zalet. - ciekawie, mimo ich nadmiaru, opisane sceny walk bitewnych. - Interesujący, choć ich za dużo, bohaterowie. To by było wszystko. 5/10. Sam byłem rozczarowany, ale więcej się nie da. Nie zmienia to faktu, że z czytej ciekawości preczytam "Zemsta najlepiej smakuje na zimno" żeby sprawdzić czy na pewno pisanie Pana Abercrombiego mi się nie podoba. Choć pewnie minie chwila póki to nastąpi, bo teraz musze chwile od niego odpocząć.