(...) Nie jest to jednak wywiad, jak sugerowałem już na samym początku (tylko dlatego, że tak właśnie nazywa się ten gatunek literatury) a raczej długa i obszerna rozmowa. Nie znajdziemy tutaj konkretnych pytań i rzeczowych odpowiedzi, choć i takie się oczywiście zdarzają. Mamy natomiast dyskusję na temat kina ludzi, którzy się prawie w kinie wychowali. Scorsese opowiada o swoich pierwszych fascynacjach filmami, kiedy to chodził z ojcem do kina. A pierwsze wspominki sięgają okresu kiedy miał 5 lat. 5 lat! Wyobrażacie sobie coś takiego? Ja często nie pamiętam tego filmu, który oglądałem dwa tygodnie temu... (...) Wizyty w kinie były dla niego urozmaiceniem nudnego dnia, bo jak sam wspomina był już jako dziecko bardzo chorowity (astma). Seanse miały miejsce przeważnie raz w tygodniu, ale zdarzało się też, że mały Marty chodził do kina 3 albo 4 razy w tygodniu. I nie był to żaden "Poranek w kinie", czy inne kreskówki lub filmy familijno-młodzieżowe. Nie, on oglądał naprawdę poważne filmy, takie na które nie poszlibyście ze swoimi pociechami, a nawet gdyby, to podejrzewam, że dzisiejsze dziecko by ich po prostu nie zrozumiało. Jednak Marty był inny. Odbierał kino bardzo szeroko i wszechstronnie. Zwracał uwagę na szczegóły, których jego przyjaciele-rówieśnicy nawet nie dostrzegali. Rozumiał już takie wartości jak dobry montaż, praca kamery, kadrowanie itd. (...) Na całą recenzję zapraszam na mój blog - Rick's Cafe! http://playitoncemoresam.blogspot.com/2013/10/26-ksiazka-martin-scorsese-rozmowy.html?showComment=1380661624784#c5058487699326846511