Jeśli jeszcze kiedyś, w przyszłości chcecie spojrzeć w telewizor bez uczucia wzgardy i odrazy, a także bez wyrzutów sumienia pozwolić obejrzeć swojemu dziecku jego ulubioną dobranockę, dobrze Wam radzę, nie otwierajcie tej książki, o czytani jej nawet nie wspominając. Po lekturze Wasz świat obróci się o 180 stopni. Wasi ulubieni aktorzy staną się marionetkami w rękach wielkich korporacji chcących wcisnąć Wam swoje produkty. Wasze ulubione filmy i seriale stracą całkowicie na znaczeniu, bo odkryjecie, że propagują jedynie nałogi i dewiacje seksualne połączone z zaburzonym odbiorem rzeczywistości. Ale to jeszcze nic, bo my jesteśmy już dorośli i ukształtowani (chyba) i już nie wiele mam może zaszkodzić, bo przez lata oglądania tej papki jesteśmy tak zdeprawowani i zdegrengolaceni, że w sumie jeśli chcemy to możemy dalej wpatrywać się jak zombiaki w to mrugające pudełko. Ale nasze dzieci (obecne lub te, które dopiero planujemy mieć) to co innego. Młody i nieukształtowany umysł jest bardzo chłonny, a telewizor to jego największy wróg. Powoduje otyłość, obniża inteligencję i zaburza optymalny rozwój, zmienia postrzeganie siebie w kontekście własnej seksualności (nawet 7-letnie dziewczynki po obejrzeniu niektórych programów przechodzą na dietę bo wydaje im się, że są za grube), wpaja złe nawyki, skłania do agresji, eksperymentowania z używkami i niebezpiecznych praktyk seksualnych. Na tym ta lista się nie kończy, ale myślę, że to wystarczająco dużo aby Was zachęcić do sięgnięcia po tę książką albo definitywnie od niej odstraszyć. Wydaje mi się, że to pierwsze rozwiązanie jest o tyle ciekawe i słuszne, że może nam otworzyć oczy na wiele spraw, o których nie mieliśmy pojęcia albo je bagatelizowaliśmy.Po lekturze książki Desmurgeta już raczej nie będziemy, ponieważ jest ona oparta (a może słuszniej byłoby napisać podparta) na setkach badań prowadzonych w wielu częściach świata potwierdzających, niestety, tezę autora o tym, że telewizja to najgorsze co mogło nam się w życiu przydarzyć, a każda godzina z nią spędzona jest tak naprawdę godziną zmarnowaną. Dodatkowym atutem tej publikacji jest lekkość i przyswajalność stylu w jakim została napisana. Autor nie sili się na akademickość, nie zanudza nas zbitkami słownymi, których rozszyfrowanie jest możliwe tylko przy użyciu słownika lub specjalistycznej literatury. Pisze bardzo prosto i zrozumiale jakby prowadził z nami miłą pogawędkę przy filiżance aromatycznej kawy jednocześnie każdą ze swoich teorii solidnie udowadniając szeregiem badań i eksperymentów. Dzięki stylowi z książką to może bez najmniejszych problemów zapoznać się każdy. Szczerze polecam! Zapraszam na mój blog - Rick's Cafe! http://playitoncemoresam.blogspot.com/