Reacher zostaje "wynajęty" przez FBI do pomocy w odnalezieniu mordercy ex-żołnierek wcześniej będących ofiarami szeroko pojętego molestowania seksualnego od głupich docinek aż po zbiorowe gwałty. Teraz rozpoczęło się na nie polowanie. Ktoś morduje je w bardzo wyrafinowany a zarazem bardzo przemyślany sposób nie pozostawiając po sobie żadnych, ale to żadnych śladów. Ciekawostką jest to, że ofiary są topione w zielonej wojskowej farbie. To i fakt, że wszystkie miały wojskową przeszłość skłania Biuro do poszukiwań sprawcy w szeregach Armii. A pierwszym podejrzanym jest Reacher. Ale jak wiemy, nasz nieustraszony Sherlok-Braddock nie z takimi problemami sobie radził. Tym razem też nie pozostawia nam żadnych złudzeń, że zakusy FBI, aby go przechytrzyć mają takie same szanse powodzenia jak dogonienie GTRa na trzykołowym rowerku. Można by tak jeszcze długo blablować jaki to on nie jest wspaniały, ale nie chce mi się zwyczajnie, bo - jak już zapewne zauważyliście - nie jest to moja ulubiona książkowa postać fikcyjna :P Przejdę więc do sedna. Książka jest ciekawa, choć zagadka jest do rozwiązania już po jakiejś 1/3, a motywy zbrodniarza w sumie mogłyby być bardziej wyszukane. Ale pal to sześć. Nie było najgorzej. Ocena gatunkowa 6/10