Wiecie co jest największą wadą tej książki? Nijakość. i nie chodzi tutaj o to, że książka jest nijaka pod względem treściowym, choć i tutaj mam pewne zastrzeżenia - o czym za chwilę - ale o nijakość autorską. Książka ta bowiem napisana jest jak autobiografia, jednak jej autorem nie jest człowiek, który mówi w niej w pierwszej osobie, czyli Smolar, a Jacek Perzyński. I to wkurwia. Oj, niemiłosiernie wkurwia. Wkurwia przede wszystkim zarozumiałością i megalomanią stylu, co tak naprawdę nie wiadomo na kogo zwalić/komu zarzucić - bo przecież nie można powiedzieć tego ani o autorze (może to Smolarek taki jest), ani o tym kogo te wypowiedzi dotyczą (może to autor przedstawia Smolarka w takim świetle). Ciągle mamy do czynienia ze zdaniami, byłem najlepszy, nie mam sobie nic do zarzucenia, byłem najlepszy, wiem najlepiej, byłem naprawdę dobry, ups!... czyżbym się powtarzał? Niestety autor też :/ Choć to nie jedyne powtórzenia, niektóre sprawy są wielokrotnie wałkowane prawie w niezmienionej formie w innych kontekstach. I niby jest to później tłumaczone, dlaczego tak a nie inaczej, ale ludzie, nie róbcie z nas debili, już raz to czytałem, wystarczy delikatnie wspomnieć, o który fragment chodzi, a nie wałkować to wszystko od początku ze szczegółami - toć my nie amerykanie, damy se rade z tak banalną treścią.Nie podobały mi się też wszystkie mądrości jakie były w tej książce przedstawione na temat polskiej i światowej piłki. I tu kolejny problem, bo nie chodzi o samą ich treść a o sposób w jaki były wyrażone. Taki mentorski ton jaki z nich płynął. Ej, Wy się nie znacie, wszystko robicie źle. No niby rozumiem, że chłop w tym siedział i wiedział co i jak, ale mimo wszystko jakoś słabo mi to konweniowało :/ Jednak nie moja rzecz...
Ja nie wiem po jakiego grzyba było pisać te książkę w tak idiotycznej formie. Czytałem już nie jedną biografię i autobiografię, ale jeszcze nigdy nie spotkałem się z takim debilizmem.
Jedyne co ją ratuje to dużo ciekawych wydarzeń w jakich brał udział Smolarek opowiedzianych z dość dużą dokładnością, bo przecież mimo wszystko jego dokonania są naprawdę okazałe jeśli nie wybitne (nie każdy wszak jest dwukrotnym finalistą mistrzostw świata - w tym raz brązowym medalistą - w piłce nożnej i doszedł z polską drużyną do półfinału międzynarodowych rozgrywek klubowych).
Z tych też powodów na moją ocenę składają się dwa elementy: treść i styl.
Za treść dam spokojnie 7, niestety za styl 1, co daje nam szalone 8 przez 2, czyli 4 w skali do 10. Tutaj skala jest mniejsiejsza stąd też ocena dwukrotnie niższa.
Przykro, a mogło być tak pięknie.