"Błysk sympatii.
Jako człowiek w tej materii zupełnie niedoświadczony nie zdawał sobie sprawy, że jego gospodyni już od pewnego czasu walczy z podobnym, tyle że znacznie intensywniejszym uczuciem. Wiedział jednak, co sam chce osiągnąć. Czuł się lepiej. Zaczął myśleć o innych sprawach.
O urodzie rozmówczyni. I o jej piersiach. A zwłaszcza o tym, jak mogą wyglądać uwolnione od okrywającej je garderoby.
Początkowo przestraszył się nawet samego pomysłu.
Później jednak zaczął zastanawiać się nad jego realizacją."
"Później nie pamiętał, w jaki sposób pozbyli się ubrań. Rana dokuczała mu, ale nie myślał o tym, całkowicie zafascynowany jej ciałem, proporcjonalnie zbudowanym, o kształtnych piersiach i długich, zgrabnych nogach. Jadwiga rzuciła się na niego z namiętnością i zapamiętaniem, zamkniętymi oczyma i ciężkim, jakby spazmatycznym oddechem. Nie wiedzieli dokładnie, co ma się wydarzyć – oboje byli debiutantami – ale, zdając się na instynkt, doszli do celu niemal w jednym momencie. Ciało Jadwigi wygięło się łuk, dziewczyna sapnęła głośno, potem zwiotczała.
Krüger opadł na poduszkę w poczuciu spełnienia. Jeszcze nigdy nie odczuwał czegoś podobnego.
– Czuję, że szybko dochodzę do zdrowia – powiedział w końcu.
Jadwiga wsparła się na łokciu. Była zarumieniona. Oczy jej błyszczały.
– Czyli musi pan brać tego lekarstwa jak najwięcej.
– Tak jest. To najlepsza kuracja rekonwalescencyjna.
– Panie Wilhelmie, pracuję w szpitalu. Moim powołaniem jest nieść pomoc.
Krüger uśmiechnął się. Było mu dobrze i lekko.
– Jadwigo, przyjaciele mówią do mnie Wilek.
Pochyliła się i pocałowała go, a potem wstała. Krüger patrzył na jej ciało i stracił poczucie czasu.
– Muszę pojawić się choć na godzinę w szpitalu – powiedziała, po czym sięgnęła po ubranie. – Ale postaram się wrócić jak najszybciej, byś przed przyjściem papy zdążył zażyć jeszcze jedną dawkę kuracji rekonwalescencyjnej."
"W odróżnieniu od tej patriotycznej euforii polskiej części mieszkańców Lwowa, Krüger ostatnich kilka dni przeżył w euforii zdecydowanie prywatnej, można rzec: całkowicie egoistycznej. Jadwiga stała się mistrzynią w pozbywaniu się profesora z mieszkania; jeszcze nigdy tyle ważkich spraw państwowych nie czekało na Brochwicza w odległych zakątkach miasta. Każdą wolną od obowiązków w szpitalu chwilę poświęcała na kolejne sesje kuracji rekonwalescencyjnej, wkrótce dochodząc w tej niełatwej sztuce do mistrzostwa. Była delikatna, czuła i starała się zgadnąć najdrobniejsze życzenie swego gościa."