Kiedy sięgałem po tę książkę spodziewałem się nie lada petardy. Widziałem bowiem już kiedyś film bazujący na historii życia Besta i był on naprawdę ciekawy. Jednak to co dostajemy w tej spisanej trzy lata przed śmiercią autobiografii przechodzi wszelkie pojęcie. Książka jest pisana w sposób nonszalancki, jakby od niechcenia. Best nad każdym wydarzeniem, choćby nie wiem jak ważny, przelatuje bardzo pobieżnie, praktycznie bez żadnych emocji pędząc już do następnego. W pewnym momencie lektury gdzieś mi umknęło około 13 lat życia tego najsłynniejszego zawodnika Manchesteru United, kiedy na jednej stronie miał lat trzydzieści kilka a na kolejnej był już dobrze po czterdziestce. Może nieuważnie czytałem, a może ten wycinek życia wydawał się Bestowi na tyle mało istotny, że postanowił go pominąć milczeniem.
Jak na biografię sportowca, jest w niej również zaskakująco mało sportu. Chyba, że sportem nazwiemy chlanie i uganianie się za panienkami. Wtedy możemy czerpać pełnymi garściami.
Tak wysoka ocena jedynie za wątek związany z alkoholizmem i odczucia chorego na niego człowieka pisane z pierwszej ręki.